poniedziałek, 27 stycznia 2020

Koń, który przepowiadał przyszłość!


Natura obdarzyła niezwykłymi zdolnościami nie tylko ludzi, ale także zwierzęta. Być może brzmi to nieprawdopodobnie, ale nasz świat w swojej historii ma wiele udokumentowanych wzmianek o takich wydarzeniach. Dobrym przykładem jest historia pewnego konia o imieniu Lady, który miał zdolności telepatyczne i jasnowidzenia. Jego sława przypada na okres lat 70 w Ameryce, gdy pomógł w odnalezieniu zaginionych dzieci.



Historia jasnowidzącej Lady rozpoczyna się w 1925 r. gdy została kupiona przez prostą rodzinę rolników, Fondów na jednym z targów w Wirginii (USA). Nowi właściciele szybko się przekonali, że nabyli naprawdę niezwykłego konia. Wystarczyło o nim tylko pomyśleć, aby przyszedł. Rodzina nie jednokrotnie opowiadała znajomym o nadzwyczajnych wyczynach swojego konia. Jednak każda wzmianka o tym była traktowana przez innych z przymrużeniem oka i z humorem. Chcąc udowodnić za wszelką cenę, że nie oszaleli wpadli na pewien pomysł. Stworzyli coś w rodzaju maszyny do pisania dla konia. Składała się ona z 26 blaszek, na których były wypisane litery. Lady pyskiem naciskając pojedyncze litery mogła składać je w słowa.


I tak się stało. Przy pomocy machiny zwierze zaczęło kontaktować się z ludźmi. Umiało odpowiadać na zadawane mu pytania, nawet te dotyczące przyszłości. Wiadomość o tym szybko rozniosła się po okolicy. Niedowiarkowie na własne oczy mogli zobaczyć fenomen Lady. Do jej sukcesu dołożyło się także to, że przewidziała nawet wygraną prezydenta Roosevelta i Trumana. Stała się wtedy tak sławna, że ludzie przychodzili do niej z pytaniami dotyczącymi ich życiowych decyzji. 


Fondowie zaczęli dostawać propozycje odkupienia konia. Najbardziej były tym zainteresowane cyrki, propozycje pochodziły także od reżyserów z Hollywood. Jednak żadna suma pieniędzy nie przekonała rodziny do sprzedania swojego pupila. Postanowili tylko wykorzystać ciekawość ludzką i popularność konia pobierając opłatę za widzenie się z nim. Opłata wynosiła 1 dolara. W tej cenie można było zadać Lady 3 pytania. Odwiedziło ją łącznie 150 tys. osób!


Koniem jasnowidzem zainteresował się bardzo ceniony wówczas badacz zjawisk nadprzyrodzonych, profesor Rhine. Wraz ze swoją żoną prowadzili badania i obserwacje trwające, aż kilka lat. Doszli do wniosku, że wierzchowiec nie tylko układa słowa, ale także potrafi opowiedzieć sensownie na zadane mu pytanie. Według profesora koń był połączony więzią telepatyczną ze swoim właścicielem. Odpowiadał na pytania tylko, gdy on znał odpowiedź na nie. Kolejną niesamowitą cechą Lady było to, że potrafiła pomóc w odnalezieniu zaginionych dzieci.


Poniżej znajduje się fragment jednego z raportów policyjnych opisujących przebieg rozmowy śledczego z koniem na temat zaginionego chłopca ( koń wystukiwał odpowiedzi na swojej maszynie):

Śledczy: Czy wiesz, dlaczego tu jesteśmy?
Lady: C-H-Ł-O-P-I-E-C
Ś: Jak chłopiec ma na imię?
L: R-O-N-E
Ś: Czy chłopiec żyje, czy jest martwy?
L: M-A-R-T-W-Y
Ś: Czy został porwany?
L: N-I-E
Ś: Czy znajdziemy go?
L: T-A-K
Ś: Gdzie?
L: D-Z-I-U-R-A
Ś: Czy jest w odległości większej niż jedna czwarta mili od domu?
L: T-A-K
Ś: Dalej niż mila?
L: N-I-E
Ś: Co jest w pobliżu dziury?
L: D-R-Z-E-W-O
Ś: Jak wygląda podłoże?
L: P-I-A-S-E-K
Ś: Kiedy go znajdziemy?
L: G-R-U-D-Z-I-E-Ń

24 października 1955 r. przesłuchanie Lady zostało wyemitowane w telewizji. Rodzice chłopca mieli jednak nadzieje, że ich pociecha żyje. 4 grudnia odnaleziono zwłoki dziecka. Niestety czarna wróżba konia spełniła się w całości. Fenomenem niezwykłego jasnowidza zainteresowali się niemal wszyscy. Grupy naukowe hucznie przybywały do Lady, aby zbadać jej dar przepowiadania przyszłości. Jednak nikt nie był wstanie wyjaśnić w jaki sposób to robi. Czy Lady czytała w myślach? Czy była jasnowidzem ? Być może posiadała obie te zdolności? Wątpliwości i pytania same suną się na usta jednak jak zawsze pozostają nam tylko spekulacje i teorie...







poniedziałek, 13 stycznia 2020

Wynalazki - śmiertelna pułapka.

Spokojnie, panuję nad sytuacją. Dzięki temu wynalazkowi przeżyję upadek z czubka wieży Eiffla – rzekł Franz Reichelt na krótko przed tym jak zarył siekaczami o francuską glebę znajdującą się 60 metrów poniżej. Nie była to jedyna śmierć zadana wynalazcy przez twór jego własnej pracy.


#1. Perillos z Aten


Perillos to twórca jednego z najokrutniejszych, znanych ludzkości, narzędzi powolnego uśmiercania człowieka. Pomysłowy Grek podarował odlanego z brązu byka władcy sycylijskiego miasta Akragas, Falarisowi. 
Byk miał w swym wnętrzu komorę, gdzie umieszczało się skazańca, a następnie rozpalało się ogień pod byczym brzuchem. Metal rozgrzewał się, a nieszczęśnik był smażony żywcem.


Perillos przedstawił Falarisowi, pewien „bajer” - otóż dodatkowym usprawnieniem tej maszyny był skomplikowany system rur, który miał za zadanie zamieniać wrzaski ofiary w melodyjny gwizd. Sycylijski władca tak bardzo zdegustowany był tym paskudnym rozwiązaniem, że umieścił we wnętrzu byka jego twórcę i osobiście przekonał się, że ryki uwięzionego tam Perillosa faktycznie brzmią całkiem ładnie. Po krótkiej chwili smażenia Greka, Falaris uwolnił przerażonego twórcę. Mocno przypieczony wynalazca miał cichą nadzieję uzyskać nagrodę za swe okrutne urządzenie. Zamiast tego władca Akragas, zafundował mu niezapomniany lot z wysokiej skały, zwieńczony uroczym wyrżnięciem o niegościnną glebę.
Zgodnie z legendą, sam Falaris również padł ofiarą brązowego byka.


#2. Alexander Bogdanov




Rosyjski naukowiec, który pragnął dowieść tezy mówiącej, że częste oddawanie krwi może działać odmładzająco na cały organizm. I faktycznie – po kilku takich zabiegach, Bogdanov zaczął lepiej widzieć, przestały wypadać mu włosy, a niejeden jego znajomy wyraźnie zwracał uwagę na to, że naukowcowi ubyło kilka lat. Po serii eksperymentów Bogdanov spróbować swych sił jako biorca.



Badacz pewnie by dożył 200 lat, gdyby krew, którą mu przepompowano nie pochodziła z żył pewnego chorego na malarię i gruźlicę studenta. Taka infekcyjna kombinacja szybko oddelegowała Alexandra na tamten świat.


#3. Piętnastu terrorystów z Afganistanu

Allah najwyraźniej miał pewne obiekcje dotyczące grupy piętnastu terrorystów pracujących nad czymś w meczecie na południu Afganistanu. Szczególnie jak tym czymś są bomby, które jak wiadomo mają tendencje do wybuchania. I tak też, w tym roku, grupa dzielnych twórców, która prawdopodobnie nie miała zbyt dużej wiedzy dotyczącej właściwego obchodzenia się z materiałami wybuchowymi, rozerwana została przez własnoręcznie konstruowane „narzędzie dżihadu”.


#4. Otto Lilienthal


Lilienthal to pionier szybownictwa. Jako pierwszy wykonał serię, zwieńczonych sukcesem, lotów na własnoręcznie skonstruowanych lekkich skrzydlatych wynalazkach.


Niestety, seria sukcesów zakończyła się wyjątkowo nieszczęśliwie – Otto zleciał z wysokości 17 metrów i złamał sobie kręgosłup. Zmarł następnego dnia. Jego ostatnimi słowami miały być: „Pewne małe poświęcenia są konieczne”.



#5. Karl Scheele

Oto postać wielce zasłużona dla chemii. Ten żyjący w XVIII wieku naukowiec znany jest głównie jako osoba, która odkryła takie pierwiastki jak tlen, krzem i chlor. 


Każdy człowiek ma jakieś swoje, mniej lub bardziej zdrowe, nawyki. Scheele zwykł szczegółowo badać swoje wynalazki, a nawet wąchać i próbować te, niekiedy trujące, związki. O ile cyjanowodór nie zdołał powalić badacza, to już nazbyt poufały kontakt z rtęcią okazał się być biletem w jedną stronę do miejsca, w którym naukowcy zasilają chóry anielskie.

#6. William Bullock

A ten oto pan stworzył maszynę do rotacyjnego, dwustronnego drukowania gazet.


Podczas ustawiania urządzenia, wynalazca zauważył, że jeden z pasków zsunął się z obrotowego krążka. Niewiele myśląc, Bullock usiłował umocować element na swoim miejscu już w momencie pracy maszyny. Żeby tego było mało, twórca użył do tego celu własnej nogi … która, oczywiście, wkręciła się w mechanizm i została paskudnie zmiażdżona. W ranę wdała się gangrena, a pan Bullock wyciągnął swe jedyne, sprawne kopyto podczas operacji amputacyjnej.




#7. Thomas Andrews

Poznajcie człowieka odpowiedzialnego za zbudowanie pływającego nieszczęścia zwanego Titanikiem. Trzeba przyznać, że Andrews dbał o szczegóły – osobiście doglądał wszystkich prac zarówno na pechowym statku, jak i jego bliźniaczym bracie – Olimpiku. Pewny swojego życiowego sukcesu twórca tak opisał Titanica:„jest tak idealny jak tylko ludzki mózg mógł go uczynić”. 


Andrews zachował się porządnie – brał czynny udział w ewakuacji przerażonych pasażerów. Po raz ostatni widziano go wpatrującego się w obraz „Port Plymouth” wiszący przy kominku jednej z sal dla podróżnych pierwszej klasy. To do Plymouth właśnie miał dotrzeć Titanic w swej drodze powrotnej.









Źródło: http://joemonster.org/art/15950/Zabici_przez_wlasne_wynalazki